Jerzy Pilch
Pod mocnym aniołem
Ewie – Ewelinie
1. Żółta sukienka.
Zanim pojawili się w moim mieszkaniu mafiosi w towarzystwie śniadolicej poetki Alberty Lulaj, zanim wyrwali mnie z pijackiego snu i zanim jęli się domagać – wpierw obłudnymi prośbami, potem bezpardonowymi pogróżkami – bym ułatwił druk wierszy Alberty Lulaj na łamach “Tygodnika Powszechnego”, zanim nastąpiły burzliwe wydarzenia, o których pragnę opowiedzieć, była wigilia wydarzeń, był zaranek i był wieczór dnia poprzedzającego, i ja od zaranka do wieczora dnia poprzedzającego popijałem brzoskwiniówkę. Tak jest, piłem brzoskwiniówkę, zwierzęco tęskniłem za ostatnią, przedśmiertną miłością i po uszy tkwiłem w życiu rozpustnym.
Jeszcze przed południem nic się nie działo, panowała powściągliwość, a nawet umiarkowana asceza. Przed południem wylegiwałem się na kozetce, czytałem gazety i słuchałem płyty z nagraniami czeskiego saksofonisty tenorowego Feliksa Slovaćka. Koło południa wszakże z całego szeregu melodii wykonywanych przez Slovaćka do świadomości mojej jął docierać jeden tylko kawałek, była to kompozycja Karela Svobody pt. Where've you got your nest, little bird? Słuchałem i kombinowałem, jak to brzmi w czeskim oryginale: “Kde je tvoje hnizdo, ptaćatko?”, a może “Kde je tvoje hnizdo, ptaćku?” Nie byłem jednak w stanie rozstrzygnąć, które ze zdrobnień: słabsze – ptaćku, czy silniejsze – ptaćatko, brzmi lepiej i adekwatnie, toteż w poczuciu lingwistycznej bezradności (choć dalej w zachwycie) raz po raz wstawałem z kozetki, podchodziłem do adapteru i puszczałem wkoło ten poruszający mnie do głębi utwór.
Комментарии к книге «Pod mocnym aniołem», Ежи Пильх
Всего 0 комментариев