Monika Szwaja
Zapiski Stanu Poważnego
Rafałowi, który jest najbardziej utalentowanym facetem, z jakim miałam zaszczyt i radość pracować (cały Maciek z mojej powieści i jeszcze trochę więcej), a także Krysi, Osince, Ewie, Agnieszce, Pawełkowi, Tomkowi, Antosiowi, Bobulowi, Beretowi, Piotrusiowi R, Karolowi, Solarowi, Sławeczkowi, Gdańszczakom i wszystkim Kolegom, z którymi wspólnie stworzyliśmy te setki lepszych, gorszych i całkiem dobrych programów, filmów, reportaży, transmisji…
Dziękuję, kochani.
WRZESIEŃ
Wtorek, 12 września
Koniec świata, będę miała dziecko!
Chodziły po mnie pewne niepokoje, ale nie żeby naprawdę… Zula ginekolożka ćwierkała teraz między moimi nogami, cała w zawodowych skowronkach:
– Po prostu świetnie, najwyższy czas był dla ciebie, trzydzieści dwa lata to prawie ostatni gwizdek, będziesz teraz musiała zrobić sobie wszystkie badania i regularnie przychodzić do mnie na wizyty, to jest dopiero drugi miesiąc, no dobrze, ubierz się, jak na razie wszystko jest w najlepszym porządku, ale nigdy nic nie wiadomo, trzeba będzie spauzować trochę z tą twoją pracą, no i najważniejsze – stała kontrola u mnie.
Niedoczekanie. Pamiętam dobrze, jak jedna z jej kuzynek powiedziała mi kiedyś: „Leczyć się u Zuli? Nigdy! Mogę się z nią wódki napić, mogę porozmawiać, ona jest fajna, zabawna, ale leczyć się? O, nie!”.
Chodziłam do Zuli na w miarę regularne kontrole, odkąd poznałam ją przez tę właśnie kuzynkę, a moją koleżankę jeszcze z liceum. Głosiła bardzo rozsądne poglądy (Zula, nie koleżanka; to znaczy koleżanka też, ale to w tej chwili nieistotne), co mi się spodobało. I nie prawiła mi kazań. Ale co innego doroczna cytologia, a co innego dziecko!
Комментарии к книге «Zapiski Stanu Poważnego», Monika Szwaja
Всего 0 комментариев