Greg Bear
Radio Darwina
Mojej matce, Wilmie Merriman Bear, 1915–1997
Część pierwsza
Zima Heroda
1
Alpy, przy granicy Austrii i Włoch
Sierpień
Niskie, przedwieczorne niebo wisiało nad czarnymi i szarymi górami niby kotara o barwie wyblakłych oczu wściekłego psa.
Mitch Rafelson, z bolącymi kostkami i plecami piekącymi od źle założonej pętli nylonowej liny, podążał za poruszającą się szybko kobiecą sylwetką Tilde, idąc granicą między białym firnem a spadłym na ziemię pyłem świeżego śniegu. Tkwiące między oblodzonymi kamieniami blanki i iglice ciepło lata wyrzeźbiło w mleczne, wyglądające na krzemienne noże.
Na lewo od Mitcha nad bezładem czarnych głazów wznosiły się góry, ograniczone załamanym urwiskiem lodowej kaskady. Na prawo, w pełnym żarze słońca, lód piął się oślepiającym blaskiem aż do nienagannej paraboli cyrku skalnego.
Franco znajdował się około dwudziestu jardów na południe, ukryty za skrajem gogli Mitcha, który mógł go słyszeć, ale nie widzieć. Kilka kilometrów za nim, teraz także poza zasięgiem wzroku, został okrągły jaskrawopomarańczowy obóz z włókna szklanego i aluminium, w którym ostatnio zatrzymali się na odpoczynek. Mitch nie wiedział, ile kilometrów pokonali od ostatniej chaty, której nazwę zapomniał; ale przywoływane obrazy silnego blasku słońca i ciepłej herbaty w izbie schroniska, Gaststube, dodawały mu trochę sił. Po tej próbie bożej zamówi następny kubek mocnej herbaty i usiądzie w Gaststube, dziękując Bogu, że żyje i jest mu ciepło.
Комментарии к книге «Radio Darwina», Грег Бир
Всего 0 комментариев