Stephen Baxter
Czasopodobna nieskończoność
Dla Jessiki Bourg
1
Flitter wzbił się z okupowanej Ziemi niczym kamień wyrzucony z błękitnej misy. Niewielki, jasnobłyszczący, cylindryczny pojazd piął się w górę. obracając się wolno wokół własnej osi.
Jasofta Parza wezwano na-orbitę, na spotkanie z qaxańskim gubernatorem Ziemi. Parz przetrząsał umysł pożłobiony koleinami przyzwyczajeń przez lata służby w dyplomacji, starając się dociec powodu tego wezwania. Niewątpliwie musiało mieć jakiś związek z pojawieniem się tego przeklętego tunelu czasoprzestrzennego — to poruszyło qaxów niczym kij wetknięty w mrowisko.
Ale dlaczego wezwali go właśnie teraz? Co się zmieniło?
Wraz ze zwiększaniem się odległości od powierzchni planety rósł i lęk Parza.
Siedząc samotnie w sterowanym przez automaty flitterze, Parz wodził wzrokiem za modrymi smugami ziemskiego blasku, przeciskającymi się przez nieduże iluminatory i przecinającymi pachnące kurzem powietrze kabiny. Jak zawsze promienna niewinność planety zapierała mu dech w piersi. Dwa wieki qaxańskiej okupacji nie pozostawiły wielu widocznych blizn na powierzchni Ziemi — w rzeczy samej było ich znacznie mniej niż tych zadanych przez ludzi podczas powolnej, pokonywanej na ślepo drogi ku cywilizacji technicznej. A jednak widok zarządzanych przez qaxów ferm planktonu otaczających zieloną wstążką kontury wszystkich kontynentów budził w nim nieprzyjemne uczucia, podobnie jak szkliste, połyskliwe równiny o nieregularnych kształtach na lądzie, stanowiące pamiątki po krótkiej i pozbawionej sławy walce ludzkości przeciw qaxom.
Комментарии к книге «Czasopodobna nieskończoność», Стивен Бакстер
Всего 0 комментариев