Читать книгу «Rycerze na rozdrozach», Kirył Bułyczow

«Rycerze na rozdrozach»

1268


1 страница из 152
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.

KIRYŁ BUŁYCZOW



RYCERZE NA ROZDROŻACH

(Przełożył: Tadeusz Gosk)



1


Korneliusz Udałow bał się pójść z reklamacją do domu towarowego, zszedł więc na dół i wezwał na pomoc sąsiada. Grubin roześmiał się ukazując długie żółte zęby, ale nie odmówił, gdyż poczuł się tym wyróżnieniem mile połechtany. Odsunął mikroskop, zawinął ziarnko ryżu w miękką bibułkę i schował do szuflady. Następnie podszedł do trzystulitrowego akwarium własnej roboty i zdjął wiszącą na nim czarną marynarkę z wyświeconymi łokciami. Tą marynarką osłaniał tropikalne rybki przed zakusami gadającego kruka. Kruk je straszył, bełtając dziobem wodę.

— Tylko się nie łam — mówił Grubin zakładając marynarkę na niebieski, mocno sprany podkoszulek. — W budownictwie rakietowym braki są niedopuszczalne.

Kruk załopotał skrzydłami, prosząc w ten sposób, aby go wypuszczono na dwór, ale Grubin nie wziął go ze sobą, lecz, na odwrót, zamknął w szafie.

Udałow podniósł z podłogi wielką przezroczystą torbę, w której znajdowała się wybrakowana czerwona plastykowa rakieta na żółtej platformie startowej, następnie zsunął na oczy słomkowy kapelusz i pierwszy ruszył ku drzwiom.

Grubin, który przewyższał Korneliusza co najmniej o trzy głowy, kroczył zamaszyście, potrząsał potarganą czupryną, śmiał się i gromko perorował. Udałow szybko przebierał nóżkami, pocił się i lękał, że poznają go znajomi.

Żona Udałowa wybiegła za nim na podwórko i krzyknęła:

– Żebyś mi z pustymi rękami nie wracał!

— No, no — powiedział Grubin półgłosem. — Terrorystka. Ruszyli ulicą w stronę śródmieścia.

Jednopiętrowe, przeważnie murowane miasto Wielki Guslar, niegdyś ośrodek handlowy, a teraz stolica powiatu, pod koniec czerwca było rozpalone do białości od długotrwałych upałów. Nieliczne ciężarówki i autobusy, przejeżdżające ulicą Puszkina, ciągnęły za sobą długie stożki żółtego kurzu i przypominały lądujących spadochroniarzy. Dochodziła druga i skwar stał się nie do wytrzymania. Na ulice wypełzali jedynie ci ludzie, którzy koniecznie musieli. Dlatego Korneliusz wybrał tę porę, a nie wieczór. Zrezygnował nawet z obiadu, gdyż miał nadzieję, że dom towarowy będzie pusty i nie trzeba się będzie wstydzić reklamowania jakiejś tam głupiej zabawki.

Комментарии к книге «Rycerze na rozdrozach», Kirył Bułyczow

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства