Andrzej Sapkowski
Żmija
Pamięci Jiřki Pilcha,
czeskiego wydawcy
i wielkiego przyjaciela polskich pisarzy
powieść tę poświęcam.
Andrzej Sapkowski
Wiktor Mazur
John Keats, Lamia
Świt nad Hindukuszem jest jak eksplozja jasności. Nieprzebita czerń nocy blednie tylko na sekundy, potem od razu jasność podpala chmury, zapalają się i płoną oślepiającym ogniem śniegi na szczytach. Nagle ma się wrażenie, jakby gdzieś tam, daleko, za grzbietem górskim, kraterem otwarło się wnętrze ziemi, wzbierając i kipiąc płynną masą wrzącej lawy. Jakby gdzieś tam, daleko, za zębatą linią szczytów, rozpostarł ogniste skrzydła Żar Ptak, zrywający się do lotu w przestworza.
Żar Ptak wzlatuje, jasność ogarnia cały widnokrąg, wzbierający bąbel światła wypełnia niebo nad szczytami, blask z zawrotną szybkością płynie w dół, w dół po pobrużdżonych żlebami ścianach i zboczach. Ściany i zbocza podnóża Hindukuszu, za dnia niezmiennie szaro-buro-popielate, w chwilach świtu szlachetnieją oślepiającym złotem.
W krótkich chwilach świtu, tylko w tych krótkich chwilach, na krótką chwilę Afganistan staje się piękny.
Комментарии к книге «Żmija», Andrzej Sapkowski
Всего 0 комментариев