Jacek Dukaj
Czarne Oceany
1. Z kraju i ze świata
Nad wszystkim stały Alpy, wielkie, zimne, milczące. Chodzący po terenie posiadłości policjanci co jakiś czas oglądali się na nie, bo kontrast był zbyt potworny. Pierwsze ciała znaleźli nad strumieniem. Pięć osób uklękło na brzegu, w równym szeregu, pochyliło się nisko, jakby próbując w ten sposób sięgnąć ustami wody, i wtedy ktoś odstrzelił im głowy. Strzelano z tyłu, w potylice, prawie pionowo, z pump-gunu. Policję zawiadomili wczasowicze z domku poniżej, gdy spostrzegli płynące strumieniem strzępy mózgu, podskakującą na falach gałkę oczną. Posiadłość figurowała w rejestrze sekt i policja zjawiła się od razu w wielkiej sile, ściągając z miejsca dwie ekipy do skanu A-V. Obchodzili teraz pastwiska, sprawdzali wnętrze i okolicę drewnianej willi. Na werandzie stało wielkie blaszane wiadro pełne odciętych palców. Opróżniwszy je, znaleźli na dnie czyjąś głowę. Do tej pory nie natrafili na pasującą doń resztę ciała. W piwnicy znajdowało się dwanaście bezpalcych zwłok dzieci, w tym niemowlęta. Kevorkianki iniekcyjne, orzekł wstępnie koroner. Na piętrze mieściła się świątynia. Długie, żółtobrązowe węże jelit zwieszały się ciężkimi girlandami z żyrandola, stromymi łukami biegły pod sufitem do mebli, okien i futryny drzwi – anatomiczny gotyk. Policjanci wchodzili tu pod parasolami, krew wciąż kapała – nieustanne pak-pak-pak-pak-pak o monopłótno. Guru, a on był ostatni, siedział w pozycji lotosu na tatami pod samym żyrandolem. Utrzymywał go pośmiertnie w tej pozycji fidiasz w końskiej dawce. Guru (który miał czterdzieści siedem lat i zanim doznał objawienia, był pisarzem science fiction) sam sobie wydłubał oczy i poobcinał palce nożem wibracyjnym umieszczonym w imadlanej obejmie. Gdy otworzono drzwi do pomieszczenia, włączyły się głośniki i popłynął z nich jego głęboki, charyzmatyczny głos, recytujący spisaną przez niego samego „Księgę Nieciała": „Jako na ducha, tak i na materię. Ciało to więzienie, ciało to kamień formy, maska i bielmo na oczach. Po nim, jak po schodach, wespniesz się do nieśmiertelności". Chwilę trwało, zanim znaleziono wszystkie głośniki i wyłączono je. Tymczasem guru mówił: „Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie: zarażam was". Policjanci poruszali się pośród owego horroru powoli, ostrożnie, zważając na każdy krok, zawsze puszczając przodem wślepionych na zapis skanerów. Wchodziło się do wnętrza tego domu jak do kesonu o niskiej zawartości tlenu – po kilku minutach trzeba było wyjść z powrotem na zewnątrz, popatrzeć
Комментарии к книге «Czarne Oceany», Яцек Дукай
Всего 0 комментариев